Tak samo jak w normalnym życiu, tyle że zmyślone.
Postanowiłam spuścić psa ze smyczy. Byliśmy na dość sporej łące. Ze mną były moje koleżanki. Jedna z nich stanęła na drodze w stronę ulicy. Ja i moja druga koleżanka dla zabawy ganialiśmy się z psem, zaganiając go właśnie w stronę koleżanki przy ulicy. Psu chyba szybko to się znudziło, więc postanowił iść na spacer drogą. Moja koleżanka od razu z nim pobiegła. -Wracaj tu!!!- krzyczałam do niej żeby nie przegoniła psa jeszcze dalej. Pies spacerował po rzadko uczęszczanej polnej drodze. Jak na złość wtedy jechały nią samochody. A mój pies elegancko spaceruje sobie poboczem. Tak się wtedy o niego bałam!
Offline
Szłam poboczem, kiedy usłyszałam krzyki przywołujące psa. Co widzę? Po drugiej stronie spaceruje sobie pies, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy, jak duże to niebezpieczeństwo. (Chociaż z drugiej strony, skąd ma o tym wiedzieć?). Nie zważając na nadjeżdżający samochód przebiegłam przez drogę i schwytałam psa za obrożę. Chyba się na mnie cieszył. Pogłaskałam go i zaczęłam prowadzić w kierunku właścicielki.
Offline